14 października

Przed "referendum warszawskim" polską scenę polityczną ogarnęło niespotykane dotychczas podekscytowanie.
Wszyscy od prawej po lewą wyrażali swoje stanowisko w sprawie korzystania przez obywateli z instytucji referendum.
W dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach wypowiedzi brak było myślenia państwowego.
Partie polityczne, tak jak im wygodnie, raz nawołują do pójścia na referendum, raz nie. Instytucja referendum pomyślana jako głos obywateli w sprawach ich dotyczących staje się zatem kolejnym narzędziem walki partyjnej.
Czy skorzysta na tym państwo? W dłuższej perspektywie czasowej tak. Musimy przeczekać festiwal quasi dyskusji referendalnych (media mają co robić) i uświadomić sobie, że instytucje konstytucyjne jak np. partie, referendum, wybory są dla nas.
Problemem Polski jest, niestety, pamięć działań partii totalitarnych, co uwidacznia się w sposobie sprawowania władzy partyjnej przez liderów największych ugrupowań politycznych. W ich przekonaniu tylko dana partia jest nośnikiem władzy, tylko jej należy się ta władza i tylko jej członkowie są predystynowani do jej sprawowania.
Jeszcze jedno zjawisko jest zatrważające. Niektórzy zmieniają legitymacje partyjne aby być przy władzy. Powtarzają zachowania ludzi sprzed 1989 r., którzy aby wyjechać na zagraniczne wczasy, czy otrzymać stanowisko zapisywali się do partii.
Czy w tych działaniach była myśl o Polsce? Oczywiście, że nie. Polska zginęła w 1939 r. z chwilą wybuchu wojny, w okresie stalinizmu, w procesie moskiewskim. Ginęła w Poznaniu, Radomiu, Białymstoku, Gdańsku, Włocławku, na stadionie X-lecia.
Ale Polska wraca. Bo czekają na nią. Tak jak np. czekał sułtan turecki, gdy Polski nie było, pytając rokrocznie na spotkaniu z posłami zagranicznych państw czy przybył już poseł Lechitów.
Będzie dobrze!
© by Piotr Jasiński

Komentarze

Popularne posty