18 LUTY
W poprzednim felietonie doszukiwał się jeden z moich stałych
czytelników głębszego dna. Przekonałem się o tym wtedy gdy spostrzegłem w
czasie jednego z moich wyjazdów chodzących
za moją skromną osobą osobników. Podlaskie ma to do siebie, iż żyje się
nam spokojnie. Spokojnie i błogo. Stan ten jest mi i moim współziomkom
idylliczny. Celowo omijam przyjezdnych ponieważ po nich można się spodziewać
najgorszego. Dajmy na to taką minister Barbarę Kudrycką. Słyszałem o niej, iż
jest z Augustowa. Ale kto ją tam wie. Jedna z byłych ministr wróciła z Indii. I
co się okazało. Otóż nic. Nic się nie okazało. Oprócz tego, iż i tam poznano
się na zdolnościach polskiej, pardon, podlaskiej kobiety. Ktoś mi zarzuci, iż
promuję mój region. A ja się pytam, czyj mam promować, wenezuelski, czy nie daj Panie Boże,
izraelski?
Wystarczy iż wypromowałem Puszczę Knyszyńską. Do dziś jeden
kolejarz z dworca w Białymstoku chce się ze mną spotykać by o niej stale deliberować.
Trudne słowo? Polecam wszystkim, którzy mnie czytają, by
czynili to w dobrej wierze. Jeszcze nikomu nie zaszkodziło trochę dobrej wiary
przy lekturze swego chłopa.
18-II-2013 r. ©by Piotr Jasiński
Komentarze
Prześlij komentarz