15 października 2012 r.

Za każdym razem gdy jesteśmy pod ostrzałem gradu pytań dziennikarzy, musimy odpowiadać i sobie i im, czy odbiorca przekazu medialnego otrzyma garść informacji. Do tego sądu skłania mnie i mnie podobnych następująca refleksja. Podczas pisania pewnego paragrafu, koledzy będą wiedzieli którego, mojemu recenzentowi przyszło pełnić obowiązki w instytucji.
Musiał odwołać nasze spotkanie, o czym wszyscy zostaliśmy poinformowani. Traf chciał, iż w tym czasie w radio Zet szalał niejaki Janusz Waiss. I cóż się stało? Otóż zatelefonował on do tej instytucji i poprosił o rozmowę. Sekretariat uprzejmie, acz stanowczo, stwierdził, iż naszego wykładowcy nie ma.
Z takiego oto prostego powodu nie wiedzieliśmy, iż auto mogło stać w korkach. A co potem odtworzono w Radio Zet? Do dziś nie wiemy. Okazji by to sprawdzić nie dano nam nigdy. A przecież takie radio to dobro ogólnonarodowe, by nie rzec ogólnoświatowe.
Międzynarodową opinię publiczną poruszają bolączki, o których rozmawiamy. Chciałaby ona wiedzieć czy kwestia będzie poruszana na forum ONZ, czy OBWE. Nieważne gdzie. Ważne by była poruszana w ogóle. Liczyć trzeba na te organizacje, których jesteśmy członkami. Bo ostatnio okazało się, iż podlaskie należy do organizacji, której słucha Bruksela. A skoro słucha Bruksela, gdzie, przypomnę, było kilkumiesięczne przesilenie rządowe, to i słuchają nasi parlamentarzyści. Euro posłowie mogą przecież zwracać się do instytucji pośredniczących, akredytacyjnych i im tylko znanych.
Morał z tego płynie taki. Słuchaj i bacz, czy aby na pewno oceny ze szkoły powszechnej nie wyciągnie Ci, jak prestidigitator królika z kapelusza, ostateczny odbiorca informacji.
08-10-2012
© by Piotr Jasiński

Komentarze

Popularne posty